1. |
Jeszcze dzień
03:16
|
|
||
Dopóki wciąż oddychasz, zechciej mieć na uwadze
To, że coraz więcej grubych ryb zarzuca sieć po władzę
O wiele bardziej łatwe jest dzisiaj programować pamięć
Masowej świadomości na globalną skalę
Z pozoru paradoksalnie, zanim sam ogarniesz, co jest grane Korporacje już sterują zdalnie, tak naprawdę mogą wszystko Zawsze blisko
Ukłon nisko w pas
Kiedy nas traktują jak swój target
Ale to, czy chcesz być celem zależy tylko od Ciebie
Niewiele nam zostało, bo opanowali teren
Słońca blask na niebie
Znak, że może być tu lepiej
Światu dalej mocno bije serce
Ref.
Dzień, jeszcze dzień
Promień słońca nadał sens
Dzień, jeszcze dzień
Wciąż w obrońcach krąży krew
Druga strona systemu zepsucia to zawsze sprzedajny nie-rząd Wyblakły intelekt, wyprane uczucia to cechy tych leszczy, co wierzą W meandry ich mantry mamiącej jak blanty i musisz się zgadzać z ich tezą
Gdy myślisz inaczej, jakby po lepszym stafie, to wtedy Cię ostro dojebią
Masowa zbrodnia-intelektu mord
Od Powstania Warszawskiego aż do Warsaw Shore
Zapada zmrok i trwa podjazd zezwierzęciałych hord
Przez media włażą w każdy dom
Ale to, czy chcesz być celem zależy tylko od Ciebie
Niewiele nam zostało, bo opanowali teren
Słońca blask na niebie
Znak, że może być tu lepiej
Światu dalej mocno bije serce
Ta walka trwa
Ciągną do dna
Nawet nie wiesz, że mnie i Ciebie chcą zepsuć do cna
Podstępne bestie wżerają się w dusze jak rak
WALCZ!
|
||||
2. |
Modliszka
03:52
|
|
||
Jak płatek kwiatu, który przywiał wiatr
Kawałek świata, jaki możesz spotkać co najwyżej tylko w snach
Niesamowity tak, że coś tu z góry nie gra
Rozum przegrał, gdy urok wlał gorączkę w łeb jak febra
Pewna kwestia to iluzja, że ona jest tylko jedna
Czujesz to podskórnie, ale nadal kroczysz w przepaść
Oto letarg, nietakt, nie kontrola, lecz dysonans
I zwabiony nawet nie wiesz, że właśnie zacząłeś konać
I jakbyś czekał na cud, że tylko Twój jeden ruch
Porozumienie bez słów i Ty tu rządzisz
Nieważne jest, jak to widzisz, Brat
Bo już czego byś nie zrobił, egzekucja trwa
Ref.
To już jest jasne
Pod topór łeb kładziesz sam
Ściana straceń, przy niej piękny kat
Modliszka
I bez znaczenia sploty wszystkich słów
Tych wypowiadanych cegieł, które tworzą wirtualny mur
Ślepiec w ciemnościach błądzi w matni po omacku
Z desperacją, szukając namiastki dawnego blasku
Coraz mocniej w tym potrzasku, impas w przemilczanym wrzasku
Na coraz krótszym pasku, już bez twarzy ale z maską
Oto letarg, nietakt, nie kontrola, lecz dysonans
I zwabiony nawet nie wiesz, że właśnie zacząłeś konać
I jakbyś czekał na cud, że tylko Twój jeden ruch
Porozumienie bez słów i Ty tu rządzisz
Nieważne jest, jak to widzisz, Brat
Bo już czego byś nie zrobił, egzekucja trwa
Ref.
To już jest jasne
Pod topór łeb kładziesz sam
Ściana straceń, przy niej piękny kat
Modliszka
|
||||
3. |
Klatka
03:30
|
|
||
Zza krat złotej klatki patrzymy na świat
Chłonąc bajki, gdy gdzieś poza nią toczy się gra
Jak wytresowane małpy, przedstawienie w cyrku trwa
I ma trwać, bo przecież wszyscy lubią słuchać braw
Brak tu miejsca na refleksję, zagłusza ją poklask
A pragnienie konsumpcji zżera dusze od środka
Poznaj bożka - cyrograf- to schemat i kontrakt
A cena na kontach to jedyna opcja tu prosta
Słów, postaw multum
I tak mają w planie kanalizowanie buntu
Wiedzą media jak działa fabryka snów
Znów serwują strach w tragediach celem zamknięcia głów
Ej patrz tu, jeden ruch, pewien już, że jest klucz
Mesjasz splótł, żeby tłum, tam u wrót, pośród dróg
Pamiętał - klatka to jeszcze nie grób
A odróżnia od zwierzęcia wolna wola i duch
Ref.
Tak
Tym, czym karmią nas, jest strach
Jebana klatka
Człowieczeństwo wystawione na targ
Tak wtłaczają w sztucznych snach
I wypierdalać
Wiem, że złoto, to jedna z tysięcy barw
Probierz obnaży tombak, ogień w mig strawi plastik
Świadomość oczyści z syfu zapchane synapsy
I choć tak zwany "Wielki Brat" się patrzy wciąż
Jest też ten niezależny krąg, można dojrzeć spomiędzy krat
Twarz, która da znak,
Jak prąd po kablach
Jak wiatr w żaglach
Jak król i as przy najsłabszych kartach
Nastał czas przemian, jego symbol to walka
A tę twarz dobrze znasz, w głębi wiesz, że ją ma
każdy z nas, trzeba tylko spojrzeć w lustro
I postarać się odnaleźć silną wiarę w inne jutro
Z pustką wygra potop, choćby nawet kwaśne deszcze
Tylko od nas zależy, czy będzie ono lepsze
Wiem, że jedno jest pewne i jest to sprawy sednem
Chciałbym jednej znacznej zmiany jeszcze zanim mnie nie będzie
Chcę więcej wolności, myśli, ludzi w ludziach
I namiastki wiary, że wewnątrz klatki duch nie umarł
Ref
Tak
Tym, czym karmią nas, jest strach
Jebana klatka
Człowieczeństwo wystawione na targ
Tak wtłaczają w sztucznych snach
I wypierdalać
Wiem, że złoto, to jedna z tysięcy barw
Klatkę można zniszczyć od środka
|
||||
4. |
Karmazynowy
03:23
|
|
||
Nigdzie tak, jak tam
Miejsce,w którym każdy z nas
Łańcuchem przeżyć przyhamował czas
Od początku do końca utrzymany kontakt
Bez względu na dystans więź, która będzie trwać
Charakter ulic echem gra
Do bram z dżwiękiem celnie trafia każdy strzał
Każde miejsce wspomnieniem
Z potężnym znaczeniem
Choć czasem to brzemię
Masz siłę, taki był plan
Wśród murów są tysiące serc
Linie arterii tworzą jedną sieć
Coś jak jeden organizm
W materii, gdzie zanik
Umysłów tozsamych
Z przejściami przez własny szlak
Osiedla kałuż odcieni szarości
Obrazy pamięci, ich odwieczny nośnik
Im dalej przez życie tym coraz ostrzejsze
Szlachetny karmazyn nadaje esencję
Ciągły bieg
Jeden sens
Jedna krew
Karmazynowa w żyłach
Milion miast przez tysiąc lat
Tabuny ludzi i miliardy mask
Wolny świat w odestępach krat
Od siebie
Plemię od plemienia dziś rozróznia bank jedynie
Nie chodzi o to, żeby tworzyć podziały
Budować mury i siłą odgradzać
Normalna sprawa, są różne historie
I rózne konteksty spisane na twarzach
Nie wiem już sam, czy gra jest warta świeczki
Za to mam tę pewność, że pamiętam skąd jestem
Drzewo od korzenia już nie ma ucieczki
A każdy powrót jak zwierciadło we mnie
To zaden truizm, że nas tworzy otoczenie
Rola bliskich ludzi
Chwil blaski i cienie
Kształtują świadomość i dają fundament
Krążąc karmazynowym strumieniem
Ciągły bieg
Jeden sens
Jedna krew
Karmazynowa w żyłach
Dar
Wyrosnąć w najlepszym z miejsc
Wracam i zawsze wiem
To płynie we mnie
Już na wieczny czas.
|
||||
5. |
Rękopisy nie płoną
03:27
|
|
||
Zobacz, rzucili myśli na stos
Odbierając nam głos, zagłuszony przez prąd kloaki
W kręgu manipulacji
Monopoliści prawdy mają nas za robaki
Depozyt racji, wieczna gra o tron propagandy
Komuś bije dzwon na co dzień
Może już niedługo Tobie?
Znajdź odpowiedź, sam spróbuj wskrzesić ogień
Masz go w sercu i w głowie
Tak, jak każdy człowiek
Od początku, aż po koniec
Esencja, która spędza sen z powiek
W agendach pazernych na kontrolę
Będą nam wmawiać, że ten ogień nas strawi
Że każdy na tę walkę jest zbyt słaby
Rękopisy nie płoną, odpowiadamy
Ref. Nie i nie
Nie i nie
Słowa i ich niezwykła moc
To riposta na cios
Zadawany przez sąd upadłych
Wzniećmy ogień prawdy
Niech się niesie przez zapis
Spisanych na starty
Nastał czas, że świadomość to klucz
A podłe hieny wokół czują głód
Widząc lunatyczny tłum
Nasza kolej na ruch
Na ich szachownicy snów
Chcą spod nóg zabrać grunt
Więc to moment na bunt
By w zarodku zburzyć mur
Siła tętna bicie serca wolny duch
Choćby trafił na bruk to nie spęta go sznur
Będą nam wmawiać, że ten ogień nas strawi
Że każdy na tę walkę jest zbyt słaby
Rękopisy nie płoną, odpowiadamy
|
PROMETIDION Warsaw, Poland
Mixing rap with funky groove, heavy riffs and hardcore attitiude.
Ciężkie riffy z funkowym groovem od roku pańskiego 2014ego. Do tego rap, southernowy feeling i hardcorowa energia.
Streaming and Download help
If you like PROMETIDION, you may also like:
Bandcamp Daily your guide to the world of Bandcamp